sobota, 12 września 2015

05.


     Siedziała przy barze z głową podpartą na rękach i wpatrywała się w jeden punkt chcąc choć trochę się uspokoić.. Znowu pojawił się w jej życiu, a już tak dobrze sobie bez niego radziła.. Przeczesała włosy palcami, a po jej policzku spłynęła samotna łza. Uspokój się!
- Kawy? - zapytała Gabriela siadając obok przyjaciółki.
- Nie chcę. - westchnęła i odchrząknęła, bo jej głos był dziwnie zdeformowany.
- Co się stało?
- Michael się stał.. - powiedziała, a Gaby popatrzyła na nią zdziwiona.
- Odezwał się? - zapytała, a w odpowiedzi otrzymała tylko prychnięcie przyjaciółki.
- Odezwał? Żeby tylko. Był tutaj.. To ten chłopak, do którego robiłaś maślane oczka, Gaby.
- Co?! - zdziwiła się szatynka zakrywając usta dłonią. - Boże.. Ale, jak?
- Właśnie tak. Wrócił do Londynu.. Kupuje mieszkanie w firmie wujka. - wzruszyła ramionami i podniosła się z miejsca. - Będziemy prawie sąsiadami. Ale fajnie, co? - powiedziała udając podekscytowanie.
- A ja myślałam, że wpatrujesz się tak w niego, bo ci się spodobał.. Przepraszam, Vanny.
- Za co? Przecież nic się nie stało.. Spróbuję go ignorować. Przecież to tylko mój były przyjaciel. Nic wielkiego.. - zaśmiała się ironicznie, a po jej policzkach znowu spłynęło kilka łez, które natychmiast otarła.. Drzwi do kawiarni się otworzyły, a do środka weszło kilka osób i od razu zajęli jeden z większych stolików. Vanessa chciała do nich podejść, żeby odebrać zamówienie, ale wyprzedziła ją Gabriela.
- Zostań, ja pójdę.. Musisz odetchnąć. - powiedziała dziewczyna posyłając przyjaciółce uśmiech. Złapała swój notesik i podeszła do nowych gości..


     Wstał z łóżka, w którym spędził ostatnie cztery godziny i założył buty. Musiał gdzieś wyjść. Odreagować. Napić się. Stanął przed lustrem w hotelowej łazience i poprawił swoje włosy, po czym wrócił do pokoju. Zabrał swój telefon, portfel z dokumentami i kartę do pokoju.. Omiótł spojrzeniem pomieszczenie, żeby upewnić się, że niczego nie zapomniał i wyszedł. Zjechał windą do recepcji i uśmiechnął się do dziewczyny siedzącej za ladą.. Wyszedł z hotelu i od razu skierował swoje kroki do taksówki, która stała pod budynkiem. Otworzył drzwi i zwrócił się do mężczyzny siedzącego za kierownicą:
- Jest pan wolny?
- Tak, wsiadaj młody człowieku. - uśmiechnął się taksówkarz odkładając gazetę, którą czytał. - Gdzie jedziemy?
- Nie wiem. - wzruszył ramionami chłopak. - Niech mnie pan zawiezie do jakiegoś klubu, muszę odreagować. - powiedział, a mężczyzna przytaknął i odjechał.. Po chwili zerknął na Mike'a w lusterku wstecznym.
- Dziewczyna?
- Tak jakby..
- Oj, synu, ciężki orzech do zgryzienia.. Bab nigdy nie zrozumiesz.
- Ma pan rację. - uśmiechnął się delikatnie.. Kilka minut później taksówka zatrzymała się przed jakimś budynkiem. Taksówkarz obrócił się twarzą do chłopaka i posłał mu niewielki uśmiech.
- Podobno najlepszy w Londynie.. Miłej zabawy.
- Dziękuję, ile płacę? - zapytał wyjmując portfel.
- Daj spokój.. Widzę, że coś cię mocno gryzie. Dzisiaj na koszt firmy.
- Ale..
- Idź się dobrze bawić.. I wypij moje zdrowie!
- No dobrze.. Do widzenia. - westchnął brunet i wysiadł z taksówki.. Stanął przed budynkiem klubu i odetchnął głęboko, po czym wszedł do środka..

     Wsiadła do samochodu i uśmiechnęła się do wujka zapinając pas. Mężczyzna odwzajemnił uśmiech i odjechał spod The Swift, ale nie pojechał w stronę domu.. Zaskoczona Vanessa spojrzała na niego, a on tylko wzruszył ramionami..
- Dokąd jedziemy?
- Do kina. - odpowiedział niemalże od razu i posłał jej uśmiech. - A później może na jakąś chińszczyznę?
- Dlaczego? Nie możemy zamówić jedzenia i obejrzeć filmu w domu?
- Nie, bo wtedy nie ma to takiego uroku.. Co ci przeszkadza, Vanny? Wstydzisz się mnie?
- Skąd taki pomysł w ogóle? - zdziwiła się dziewczyna.. - Po prostu.. Jestem zmęczona i wkurzona. Nie mam ochoty na takie atrakcje.
- No dobrze.. To wracamy do domu. Innym razem pójdziemy do kina. - uśmiechnął się Mark i zawrócił.. - Co cię tak wkurzyło?
- Mike.. - westchnęła Vanessa opierając głowę o szybę samochodu. - Przyszedł dzisiaj do The Swift.. Gaby była nim oczarowana. Jakby było kim.. Chciał ze mną pogadać. Wyobrażasz sobie? Jakoś przez dziesięć lat mu to nie przyszło do głowy. Mam nadzieję, że jednak mu się to mieszkanie nie spodobało, innego nie znajdzie i wróci do tego swojego cholernego Manchesteru.
- No właśnie nie wróci... Jutro podpisujemy umowę.
- Chyba żartujesz?
- Nie.. Michael zostaje w Londynie.
- Zajebiście. - szepnęła i wbiła wzrok w szybę samochodu.
- Vanessa, język! - zwrócił jej uwagę Mark, ale dziewczyna go zignorowała..

     Siedział przy barze i pił siódmego już drinka. Był już nieźle wstawiony. Kręciło mu się w głowie.. Gestem ręki przywołał barmana i zamówił jeszcze trzy kieliszki wódki. Kiedy młody chłopak stojący za barem postawił przed brunetem zamówiony alkohol Mike szybko opróżnił kieliszki i rzucił pieniądze na bar wstając ze swojego miejsca.. Zachwiał się lekko, ale zdołał utrzymać równowagę. Od razu skierował się do wyjścia. Z niemałym trudem wyszedł z klubu i stanął na chodniku wdychając świeże powietrze. Spojrzał na zegarek i uśmiechnął się pod nosem. Było kilka minut po szóstej, a on już był w takim stanie. Mama nie byłaby dumna. Zaśmiał się pod nosem i ruszył w nieznanym sobie kierunku.. Chciał przejść na drugą stronę ulicy. Postawił kilka kroków na drodze i zatrzymał się widząc samochód, który ostro przed nim zahamował. Zza kierownicy wyskoczył mężczyzna i podbiegł do niego..
- Boże, Mike, coś ty z sobą zrobił. - westchnął mężczyzna i potrząsnął ramionami chłopaka. - Poznajesz mnie?
- Mark. - wybełkotał chłopak. - Cześć. - uśmiechnął się głupkowato.
- Chodź, odwiozę cię do hotelu.. - powiedział Mark i pomógł brunetowi wsiąść do samochodu..
- Dobrze się czujesz?! Czemu go zabrałeś?! - warknęła Vanessa mierząc wzrokiem pijanego chłopaka, który siedział na tylnej kanapie samochodu.
- W takim stanie daleko by nie zaszedł.. Daj spokój, odstawimy go do hotelu i wracamy do domu..
- Vanny.. Przepraszam. - szepnął Michael nachylając się do przodu.
- Siedź tam spokojnie. - warknęła spoglądając przez ramię na chłopaka.. Po kilku minutach Mark zaparkował przed hotelem i wysiadł z samochodu. Otworzył tylne drzwi i chciał pomóc Michaelowi wysiąść, ale chłopak pokręcił przecząco głową.
- Vanessa, pogadajmy.
- Nie będę z tobą rozmawiać..
- To odprowadź mnie chociaż na górę.
- Nie ma mowy.. Wujek cię odprowadzi.
- Nie. Bez ciebie się stąd nie ruszam..
- Boże, jesteś taki uparty jak jesteś pijany. - westchnęła i wysiadła z samochodu.. - Chodź. - wystawiła rękę do chłopaka, a on ją złapał i opuścił samochód.
- Poradzisz sobie? - zapytał Mark widząc, że Mike ledwo trzyma się na nogach.
- Tak, zaraz wracam. - powiedziała z delikatnym uśmiechem.. - No dalej, Michael, idziemy.. - szepnęła i wspólnie weszli do hotelu.. Dziewczyna siedząca w recepcji spojrzała dziwnym wzrokiem na Vanessę prowadzącą chłopaka. Zazdrosna? Blondynka tylko prychnęła pod nosem i skierowała się do windy. - Które piętro? - zapytała opierając chłopaka o jedną ze ścian.
- Drugie. - powiedział, a Van przytaknęła i wcisnęła odpowiedni guzik. Kilka sekund później winda się otworzyła, a oni wyszli na korytarz. - Pokój 72. Tam, w lewo. - westchnął, po czym wspólnie skierowali się w tamtym kierunku..
- Poradziłbyś sobie sam. - powiedziała Vanessa widząc jak chłopak otwiera drzwi do pokoju. - Pójdę już.
- Zaczekaj. - powiedział łapiąc ją za nadgarstek i spojrzał jej w oczy.. - Naprawdę przepraszam.
- Jednym głupim przepraszam, nie złagodzisz bólu jaki zadałeś mi tym, że się nie odzywałeś przez te wszystkie lata. Przykro mi, Mike.. - szepnęła, a w jej oczach zebrały się łzy, a jedna nawet spłynęła po policzku.
- Nie płacz.. - westchnął i otarł jej policzek.. - Jesteś taka piękna, Vanny. - powiedział z uśmiechem i pogładził delikatnie policzek dziewczyny, a ona dotknęła jego dłoni i przymknęła powieki.
- A ty wyprzystojniałeś. - uśmiechnęła się nieznacznie spoglądając w jego oczy. - Nie wybaczę ci.. - dodała strącając jego dłoń ze swojego policzka.. - Cześć, Mike. - pożegnała się i weszła do windy..

     Patrzył na oddalającą się Vanessę, a w ręce ciągle czuł mrowienie. Dokładnie w tym miejscu, w którym go dotknęła.. Odetchnął głęboko i wszedł do pokoju zatrzaskując za sobą drzwi.. Podszedł do łóżka i położył się na nim wpatrując się w sufit. Po kilkunastu minutach wziął do ręki telefon i wybrał numer przykładając komórkę do ucha. Jeden sygnał, drugi..
Halo? - odezwał się zachrypnięty głos Tomasa.
- Przeszkadzam? - zapytał Michael lekko bełkocząc i podkładając rękę pod głowę.
Nie.. Piłeś? - zapytał chłopak i odkaszlnął.
- Dobrze się czujesz? Dziwny masz głos.
Zwykłe przeziębienie.. Ale nie odpowiedziałeś mi. Jesteś pijany?
- Spieprzyłem sobie życie, stary.. - westchnął Mike podnosząc się i usiadł na łóżku wpatrując się w okno.
Poruszasz ciężkie tematy.. - powiedział Tomas i było słychać jak poprawia się na łóżku. - Jest mi cholernie zimno, wyłączyli mi ogrzewanie! Wiem, że jest środek lipca, ale.. Jestem chory. - warknął chłopak, a na ustach Michaela pojawił się delikatny uśmiech. - Dlaczego się upiłeś?
- Nie chciała ze mną pogadać.. Pracuje w kawiarni, poszedłem tam dzisiaj na kawę i ją spotkałem.. Zbyła mnie. Powiedziała, że nie jestem jej przyjacielem. Tak po prostu, wyobrażasz sobie?
Sorry za bezpośredniość, ale zasłużyłeś sobie..
- Dzięki Tommy, wiesz jak pocieszyć człowieka. - zaśmiał się brunet podchodząc do walizki. Otworzył ją i poszukał czystej bielizny i białego T-shirtu, w którym zazwyczaj spał, po czym wszedł do łazienki.
Nie będę ci prawił morałów, bo nie jestem w tym dobry. Ale nie będę też mówił jaki to ty biedny jesteś.. Bo to gówno prawda! 
- Wiem.. Przeprosiłem. Ale to na nic.. Nie wybaczy mi. Powiedziała mi to patrząc mi prosto w oczy.. A później sobie poszła. Zostawiła mnie zalanego pod drzwiami i zniknęła w windzie..
Nie użalaj się, Mike. Weź prysznic i idź spać.. A rano jak wytrzeźwiejesz będziesz patrzył na to zupełnie inaczej.. - westchnął Tom i zaczął kaszleć.. - Sorry, ale muszę kończyć. Wypluję zaraz płuca.
- Zdrowiej, bo niedługo będziesz musiał mnie odwiedzić! Oczywiście razem z Dianą. Znalazłem mieszkanie idealne!
Cieszę się. W takim razie do.. zobaczenia?
- Jak najbardziej. Pozdrów Di. - powiedział wpatrując się w swoje odbicie w lustrze.
Jasne.. Teraz prysznic i do łóżeczka, Watson. A jutro zacznij opracowywać plan jak odzyskać twoją Van. - zaśmiał się Tomas. - Cześć. - dodał i rozłączył się.. Michael zdjął z siebie ubrania i po ustawieniu odpowiedniej temperatury wody, wszedł pod prysznic.. Jak odzyskać moją Van.. Uśmiechnął się pod nosem i poczuł jak jego mięśnie się rozluźniają..


*

jaaaki ten tydzień był ciężki :(
nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo jestem tym wszystkim zmęczona, a minęły dopiero dwa tygodnie!
(poniedziałki są najgorsze, tym bardziej jeśli ma się 9 lekcji..)
~ teraz zmykam do polskiego i historii, życzcie powodzenia, czy coś :* ~

TAK W OGÓLE TO JAK ROZDZIAŁ?

PS. dziękuję za "pocieszenie" pod poprzednim rozdziałem.. chyba trochę mniej mnie ta matura przeraża haha