piątek, 2 października 2015

07.


     Od dnia, w którym w drzwiach mieszkania Michaela stanęła Vanessa minęło dokładnie dziesięć dni. Nie, żeby ktoś to liczył.. Mike przez ten czas mało wychodził. Nie miał nikogo z kim mógłby się spotkać, więc nie widział potrzeby, żeby opuszczać mieszkanie.. Chłopak siedział właśnie na swojej jakże wygodnej - o dziwo! - kanapie, a w jego dłoni znajdowała się butelka piwa. Wpatrywał się w ekran telewizora, na którym rozgrywał się właśnie mecz piłki nożnej. Jego ulubiona dyscyplina.. Z trudem oderwał się od oglądanego meczu, kiedy usłyszał dzwonek. Podniósł się z kanapy odstawiając piwo na stolik i przeczesał włosy dłonią podchodząc do drzwi, które szybko otworzył..
- Siema, stary! - zawołał Tomas i rzucił się na Mike'a przyciągając go do męskiego uścisku. Chłopak stał oniemiały i przez kilka sekund nie wiedział co się dzieje, ale po chwili otrząsnął się i odwzajemnił uścisk. Kiedy oderwał się od przyjaciela rozejrzał się po korytarzu w poszukiwaniu Diany, a kiedy ją zauważył na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Rozłożył ramiona i po chwili tulił do siebie przyjaciółkę.
- Cieszę się, że was widzę. - powiedział wpuszczając gości do mieszkania. - Jesteście głodni? Bo tak jakby nie mam nic w lodówce, oprócz piwa i sera żółtego, więc.. Mogę iść do sklepu..
- Nie, nie rób sobie kłopotu, Mike. Zresztą zaraz spadamy do hotelu, chcieliśmy się tylko zameldować. - powiedziała z uśmiechem Diana, a Tomas przytaknął.
- Daj spokój, Di. Może mieszkanie jest małe i ma tylko jedną sypialnię, ale ta kanapa jest naprawdę wygodna! Możecie się zatrzymać u mnie.
- Poważnie? - Tomas spojrzał na przyjaciela, a ten pokiwał energicznie głową i uśmiechnął się. - Nie umówiłeś się z jakąś panienką przypadkiem? Nie chcielibyśmy wam przeszkadzać.
- Nie będziecie nam przeszkadzać.. Będziecie mogli nawet dołączyć. - powiedział całkiem poważnie Michael i poruszał brwiami w górę i w dół.
- Jesteś obrzydliwy! Nie wiem jak ty, kochanie, ale ja jadę do hotelu.. - skrzywił się Tomas, a Mike wybuchnął śmiechem. - No co? Nie mam zamiaru brać udziału w tym... czymś.. Z tobą.
- A co, ja jestem jakiś gorszy? - zapytał, ale w odpowiedzi dostał tylko westchnięcie. - Przecież żartowałem.. Nie umówiłem się z nikim. Nie znam tu praktycznie nikogo. A na poznanie kogoś nie miałem okazji, bo nie wychodziłem..
- Ach.. No dobra, to w takim razie mogę zostać. - odetchnął z ulgą Tommy, a Diana wybuchnęła śmiechem. Ta cała sytuacja była dość komiczna.. Brakowało jej tego, zresztą nie tylko jej.
- Super.. To ja skoczę do sklepu po coś do jedzenia. - uśmiechnął się Mike wstając z kanapy. Z komody zgarnął klucze i portfel, a w przedpokoju założył buty. - Czujcie się jak u siebie! - zawołał i wyszedł z mieszkania kierując się do windy..


     Wyjęła z torebki klucze i otworzyła drzwi wchodząc do wnętrza domu. Wszystkie światła były zgaszone i w środku panowała błoga cisza - znak, że Mark już śpi. Nic dziwnego, na zegarku jest 1:24.. Vanessa najciszej jak umiała zdjęła buty i poszła do swojego pokoju. Jak tylko przekroczyła próg pomieszczenia zapaliła niewielką lampkę i rzuciła się na łóżko twarz ukrywając w poduszce. Odetchnęła głęboko i przymknęła powieki.. Dlaczego czuła tą dziwną pustkę w środku? Czym ona była spowodowana? Czuła się tak od ponad tygodnia, dokładnie od dnia, w którym była u Mike'a.. Czy to możliwe, że go jej brakowało? Nie czuła się tak nawet wtedy, gdy wyjechał.. Może dlatego, że nie miała możliwości go widywać? A teraz, mimo tego, że wrócił do Londynu i mieszka tak blisko niej, nie widziała go przez te cholerne dziesięć dni?! Tak, liczyła. Sama nie wie dlaczego.. Otworzyła gwałtownie oczy, gdy poczuła łzy gromadzące się pod powiekami. Wstała z łóżka i podeszła do okna, usiadła na parapecie i wpatrywała się w ciemne niebo pokryte maleńkimi, świecącymi punkcikami. Jej wzrok powędrował na dwie świecące najjaśniej gwiazdy, które znajdowały się bardzo blisko siebie, a wtedy w jej głowie pojawiło się jedno z najpiękniejszych wspomnień...
     Ciepła lipcowa noc. Jedna z tych, które spędzała u Michaela.. Było już bardzo późno, a oni leżeli na kocu pośrodku ogrodu i wpatrywali się w niebo.. Mieli splecione dłonie, a na ich twarzach widniały szerokie uśmiechy. Mike spojrzał na profil przyjaciółki, a następnie ponownie na niebo..
- Vanny? - szepnął zwracając tym uwagę dziewczyny, która na znak, ze go słucha ścisnęła mocniej jego dłoń.. - Podobno każda gwiazda przypisana jest jednemu człowiekowi.. A kiedy dwie gwiazdy znajdują się bardzo blisko siebie to znak, że osoby, którym są przypisane będą razem. - powiedział spoglądając na blondynkę, która w tym momencie wpatrywała się w niebo ze zmarszczonymi brwiami.. Po kilku sekundach spojrzała na przyjaciela i szeroko się uśmiechnęła..
- Znalazłam! - pisnęła i ponownie spojrzała na niebo pokryte setkami gwiazd, a Mike spojrzał w tym samym kierunku.. Dziewczyna uniosła rękę i wskazała dwa świecące punkciki na niebie. - To ty, a ta gwiazdka obok to ja.. - powiedziała z dumą w głosie. - Chyba jesteśmy sobie przeznaczeni.. - dodała podnosząc się nieznacznie i całując Michaela w policzek.
- Chyba masz rację, kochanie. - zaśmiał się chłopak i przytulił Vanessę mocno do siebie układając ją na swojej klatce piersiowej.. 

     Uśmiechnęła się na to wspomnienie nadal wpatrując się w niebo.. Mieli być razem. W końcu gwiazdy nie kłamią. Byli sobie przeznaczeni.. Ale dwa tygodnie po tym wydarzeniu Mike wyjechał i o niej zapomniał..
- Czasami jednak kłamiecie. - szepnęła zwracając się do gwiazd i zeskoczyła z parapetu. Przebrała się w piżamę i położyła się do łóżka przymykając powieki.. Nie musiała martwić się tym, że musi wcześnie wstać. Pierwszy raz od kilku tygodni miała wolny weekend, więc w końcu mogła się wyspać.. I z taką właśnie myślą zasnęła przenosząc się w zupełnie inny idealny świat..

*

     Otworzyła szafę i zaczęła wyciągać z niej wszystkie ubrania.. Z racji tego, że miała wolny weekend postanowiła zrobić generalne porządki w pokoju, a zaczęła właśnie od szafy. Od kilku tygodni zbierała się już, żeby przejrzeć ubrania i wyrzucić te, których już nie nosi. Przygotowała sobie karton i zaczęła przeglądać ubrania, ale przeszkodził jej w tym dzwoniący telefon. Nie patrząc nawet na wyświetlacz odebrała i przyłożyła komórkę do ucha.
- Halo?
- Jestem po ciebie o 20. Idziemy się zabawić. - powiedziała Gaby z wyczuwalną ekscytacją w głosie.
- Nie mam nastroju na imprezy..
- Przestań! Nie wiadomo, kiedy znowu będziemy mieć wolny weekend. Trzeba to wykorzystać.. Vanny, nie daj się prosić.
- Jesteś strasznie upierdliwa, Gaby..
- To znaczy, że się zgadzasz?
- Chyba nie mam innego wyjścia. - westchnęła blondynka.
- Kocham cię! Do zobaczenia! - pisnęła dziewczyna i zakończyła połączenie, a Vanessa zaśmiała się i rzuciła telefon na łóżko wracając do segregowania ubrań.. Sięgnęła po jedną z bluz i dokładnie się jej przyjrzała. Nie była jej.. Dziewczyna przyłożyła materiał do nosa i zaciągnęła się jego zapachem, a wtedy dotarło do niej, że bluza należała do Michaela. Nadal pachniała jego perfumami, mimo tych wszystkich lat.. Siedziała tak kilkanaście minut tuląc do siebie materiał bluzy i wdychała jej zapach. Z przymkniętymi oczami i szerokim uśmiechem na ustach wspominała każdą chwilę, którą spędziła z Michaelem. Brakowało jej tego.. Chcąc nie chcąc musiała to przyznać. Cholernie brakowało jej tego chłopaka.. Jej przyjaciela.. Ale mimo tego wszystkiego, mimo tej cholernej pustki, nie zamierzała mu wybaczyć. Niech cierpi tak, jak ona cierpiała przez te lata..
     Po prawie godzinie Vanessa posegregowała już wszystkie ubrania i spokojnie mogła zacząć przygotowywać się na imprezę. Nie miała ochoty nigdzie wychodzić, ale cóż... Wyjęła z komody czystą bieliznę i zabierając szlafrok leżący na łóżku poszła do łazienki.. Tam wzięła szybki prysznic i umyła włosy. Wytarła dokładnie całe swoje ciało i nałożyła balsam, po czym założyła bieliznę i szlafrok i wróciła do pokoju.. Stanęła przed szafą i zdecydowała się na czarną sukienkę z rękawem trzy-czwarte, która sięgała jej do połowy uda i od razu ją na siebie założyła. Do tego dobrała czerwoną kopertówkę i czerwone szpilki, które położyła przy łóżku.. Rozczesała swoje włosy i zabrała się za robienie makijażu, a kilkanaście minut później podsuszyła włosy i postanowiła je wyprostować...
     Kilka minut przed 20 była gotowa i wyszła z pokoju.. Weszła do kuchni, żeby napić się jeszcze wody przed wyjściem i zastała tam swojego wujka, który pochylony był nad jakimiś papierami. Mark uniósł wzrok i spojrzał na bratanicę.
- Idziesz na imprezę? Czy na randkę? - zapytał lustrując strój dziewczyny.
- Na imprezę. Z Gaby. - powiedziała uśmiechając się delikatnie.
- Wzięłaś klucze? - zapytał mężczyzna, a Van przytaknęła. - To dobrze, bo nie chciałbym być brutalnie obudzony w środku nocy. - dodał cicho się śmiejąc.
- Postaram się, żeby cię nie obudzić, wujku.. Dobra, Gaby już jest. - stwierdziła dostrzegając parkującą przed domem taksówkę. - Lecę.. Pa.
- Pa, baw się dobrze! - zawołał Mark, a Vanessa wyszła z domu zamykając za sobą drzwi..

     Wysiedli z taksówki i od razu skierowali się do wejścia do jednego z londyńskich klubów. Jak tylko przeszli przez bramkę do ich uszu dobiegła głośna muzyka, a w oczach mieniły się różnokolorowe śiwatła. Przeciskali się przez tańczących ludzi, aż w końcu dotarli do lady, za którą stał barman. Usiedli na wysokich barowych stołkach i przywołali chłopaka do siebie.
- Dwa razy whiskey z lodem i Mojito dla koleżanki. - powiedział Michael starając się przekrzyczeć muzykę, a barman skinął głową. Mike odwrócił się nieznacznie i, tak jak jego przyjaciele, obserwował będące na parkiecie osoby. W pewnym momencie jego wzrok powędrował na wejście do klubu, gdzie pojawiły się dwie znajome postacie.. Chłopak chwycił zamówiony przez siebie alkohol i wypił go duszkiem nawet nie spoglądając na siedzących obok niego Dianę i Tomasa.. - Jeszcze raz to samo. - powiedział do barmana i skanował wzrokiem dziewczyny idące w kierunku baru.
- Co ty tam zobaczyłeś, stary? - zapytał Tommy odwracając się w stronę, w którą patrzył jego kumpel.. - Co to za dziewczyny? - spojrzał na Mike'a, ale chłopak tylko popatrzył na niego wymownie. Tyle wystarczyło, żeby Tomas zrozumiał. Westchnął tylko ciężko i oparł się o bar, ale po chwili poczuł mocny uścisk na dłoni, podniósł wzrok i napotkał uśmiechniętą Dianę.
- Kochanie, chodźmy zatańczyć. - poprosiła dziewczyna. Tommy spojrzał na Michaela, ale on nawet nie zwrócił na niego uwagi, więc wstał z zajmowanego miejsca i razem ze swoją dziewczyną ruszył na parkiet i wmieszał się w tłum..

- Przypomnij mi, że mam cię zabić. - westchnęła Vanessa siadając przy barze. - Wcale nie miałam ochoty tu przychodzić.. Dziwnie się czuję.
- Oj, daj spokój.. - zaśmiała się Gaby i przywołała do siebie barmana.. - Dwa razy Martini. - powiedziała z uśmiechem i oparła się o blat baru. Rozglądała się dookoła, kiedy jej wzrok padł na Mike'a, który się im przyglądał. - Vanny.. Popatrz kto tam siedzi. - powiedziała uśmiechając się do chłopaka.
- Nie, błagam.. - jęknęła Van i ukryła twarz w dłoniach.. Po chwili poczuła dotyk dłoni na ramieniu, więc podniosła wzrok i napotkała te brązowe oczyktóre tak mocno kochała..
- Witam piękne panie. - powiedział z uśmiechem Mike.. - Jaki ten Londyn mały.
- Cześć, Michael. - uśmiechnęła się do niego Gaby. - Sam jesteś?
- Z przyjaciółmi. Poszli potańczyć. - wskazał na parkiet, na którym było mnóstwo ludzi.. - Trochę się zgubili. - dodał ze śmiechem. - Mogę do was dołączyć?
- Czemu nie, siadaj. - wzruszyła ramionami Gabriela i uśmiechnęła się miło do bruneta, który natychmiast zajął miejsce obok Vanessy.. - Dlaczego nie poszedłeś tańczyć z przyjaciółmi?
- Nie lubi tańczyć w tak bardzo zatłoczonych miejscach. - powiedziała szybko Vanny. Nie zdążyła nawet pomyśleć, słowa same wypłynęły z jej ust. Spojrzała nieco speszona na Mike'a, który patrzył na nią zaskoczony. - No co? Zmieniło się coś w tej kwestii?
- Dużo.. Możesz się o tym przekonać. - powiedział i zeskoczył z barowego stołka łapiąc ją za dłoń. - Zatańczysz?
- Co? - zapytała zaskoczona i jej wzrok opadł na ich złączone dłonie.
- Zapraszam cię do tańca, Vanessa.. Długo mam czekać na odpowiedź? - zapytał wpatrując się w jej zmarszczone brwi.. Dziewczyna spojrzała na przyjaciółkę, a ta tylko przytaknęła i uśmiechnęła się nieznacznie.. - To jak?
- Niech ci będzie. - westchnęła i dokończyła swojego drinka, bo na trzeźwo tego nie zrobi, po czym razem z chłopakiem udała się na parkiet..
     Kiedy już przecisnęli się przez cały tłum spoconych i pijanych ludzi, i znaleźli dla siebie trochę miejsca, muzyka, która do tej pory była energiczna i żywiołowa zmieniła się na spokojną i romantyczną. Vanessa spojrzała na Mike'a, który uśmiechał się delikatnie..
- Chyba mi teraz nie uciekniesz. - powiedział jej do ucha obejmując ją w talii dokładnie w momencie, kiedy z głośników dało się słyszeć pierwsze słowa piosenki "She is love"*. Dziewczyna pokręciła przecząco głową i objęła rękami szyję Michaela, a wzrok wbiła w jego klatkę piersiową, nie chciała patrzeć w jego oczy.. - Tęskniłem za tobą. - powiedział mocniej obejmując talię Vanessy.
- Ja też. - odpowiedziała zachrypniętym głosem i podniosła wzrok na oczy chłopaka..
- Wybacz mi, Vanny. - poprosił i dotknął dłonią jej rozgrzanego policzka. Dziewczyna przymknęła oczy na ten gest i mocniej wtuliła się w dłoń Mike'a. - Tak bardzo mi ciebie brakuje..
- Nie mogę. - pokręciła przecząco głową czując, że w jej oczach zaczynają zbierać się łzy. Odsunęła się od chłopaka i spojrzała smutnym wzrokiem na niego. - Przepraszam.. Pójdę poszukać Gaby. - powiedziała i zeszła z parkietu zostawiając chłopaka samego. Znowu to zrobiła. Znowu uciekła..


*


to nie tak miało być...
zepsułam końcówkę...


WEEKEND! ♥
a ja jestem chora... :(


+ zmotywujcie mnie jakoś do nauki, bo cholernie tego dużo, a chęci brak!