Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek do drzwi. Spojrzała na siedzącego obok niej wujka i westchnęła wstając z kanapy, a mężczyzna obdarował ją szerokim uśmiechem. Kręcąc głową podeszła do drzwi i niechętnie nacisnęła klamkę otwierając je..
- Dobry wieczór, czy to pani zamawiała pizzę? - zapytał sympatycznie wyglądający, szeroko uśmiechnięty, szatyn.
- Tak, tak. Ile płacę? - zapytała sięgając po portfel, który leżał na komodzie.
- 18 funtów... Vanessa Dowson? - zapytał niepewnie zwracając tym uwagę dziewczyny, która spojrzała na niego zaskoczona i dopiero wtedy rozpoznała stojącego przed nią chłopaka.
- Boże, Daniel*, nie poznałam cię. - zaśmiała się podając mu pieniądze i odebrała pudełko z pizzą.
- Nie dziwię się. Nie wyglądam jak ja w tej śmiesznej czapce. - powiedział ze śmiechem wskazując na czerwoną czapkę z daszkiem.. - Dawno się nie widzieliśmy.
- Tak, trochę czasu minęło.. Musimy się zgadać na jakąś kawę, czy coś takiego.
- No właśnie. To może zadzwonię?
- Jeśli tak bardzo chcesz. - zaśmiała się Vanny i oparła się o futrynę spoglądając na chłopaka.
- Chcę. Mam tylko nadzieję, że nie zmieniłaś numeru.
- Nie, jest od zawsze taki sam.
- Super. To... do zobaczenia, Van. - powiedział z uśmiechem i cofnął się od drzwi.
- Do zobaczenia, Daniel. - uśmiechnęła się i weszła do domu z pudełkiem pizzy w ręku. Odłożyła portfel na komodę i weszła do salonu siadając obok wujka na kanapie.
- Co tak długo? - zapytał Mark otwierając pudełko.
- Rozmawiałam z dostawcą. - uśmiechnęła się blondynka. - To Daniel, pamiętasz go?
- Carter? Oczywiście, że pamiętam. Byliście prawie nierozłączni w liceum.. Dawno go nie widziałem, nie spotykaliście się ostatnio.
- Tak, kontakt się nam urwał. Ale mam nadzieję, że nadrobimy. - powiedziała Van, a Mark wbił w nią swoje spojrzenie. - Wiem, co myślisz, ale zapomnij.. Z Michaelem tak łatwo nie będzie. - westchnęła i wzięła kawałek pizzy..
Zamknął drzwi mieszkania i oparł się o nie głęboko oddychając. Diana i Tomas właśnie wyjechali, więc został sam. Nie wiedział co mógłby robić w pustym mieszkaniu, dlatego wszedł do salonu i położył się na kanapie włączając telewizor. Skakał po kanałach aż zauważył na ekranie twarz ulubionego aktora Vanessy - Leonarda DiCaprio.. Na twarzy chłopaka pojawił się delikatny uśmiech, a do głowy zaczęły powracać wspomnienia...
- Obejrzyjmy coś! - zażądała Vanessa rozsiadając się wygodnie na kanapie w salonie Watsonów i włączając telewizor sięgnęła po program telewizyjny leżący na stoliku i zaczęła go przeglądać.. - Za dziesięć minut zaczyna się "Titanic", może być? - zapytała spoglądając na Michaela, który trzymał w rękach chipsy, ciastka i colę.
- Znowu? - jęknął niezadowolony wracając do kuchni po szklanki.. - Oglądaliśmy go w zeszłym tygodniu, Vanny..
- Ja to mogę oglądać codziennie i nigdy mi się nie znudzi!
- Tu nie chodzi o film tylko o Leonarda, przyznaj się. - zaśmiał się chłopak szturchając przyjaciółkę w ramię.
- Nieprawda.. Ale dobra, możesz ty wybrać film.
- No to może...
- Nie horror! - krzyknęła Van widząc ten uśmiech, który nigdy nie zwiastował czegoś dobrego.
- Przecież to tylko film. - westchnął Michael patrząc na dziewczynę.
- Ale ja się boję, ok?!
- Boże, Vanessa.. Dobra, niech już będzie ten "Titanic". Tylko obiecaj mi, że nie będziesz znowu ryczeć..
- Nie da się... Ale, hej, o co chodzi? Przecież lubisz mnie tulić. Będziesz miał ku temu powód.
- Jesteś niemożliwa. - zaśmiał się chłopak. - Idę po chusteczki. - dodał widząc, że film się zaczyna..
- Dziękuję. - szepnęła Vanessa i przytuliła się do przyjaciela, kiedy już się koło niej ułożył.. I tak właśnie spędzili kolejne 3 godziny - leżąc w swoich objęciach, a po zakończeniu filmu Mike jeszcze przez kilkanaście minut musiał wysłuchiwać szlochu Vanessy i jej zachwytu nad Leonardem DiCaprio..
Przeleżał na kanapie kilkadziesiąt minut i wpatrywał się w ekran telewizora, na którym właśnie pojawiły się napisy końcowe. Nie skupił się na fabule, bo jego umysł przywoływał coraz to inne wspomnienia. W każdym oczywiście główną rolę odgrywała Vanessa.. Chciałby, żeby tamte chwile wróciły. Żeby między nim, a dziewczyną znowu było jak dawniej. Ale nie miał pojęcia jak do tego doprowadzić. Dlatego pod wpływem impulsu chłopak wstał z kanapy i złapał za telefon. Odszukał numer Gabrieli, który dziewczyna podała mu kilka temu w klubie, i przyłożył telefon do ucha..
- Halo? - usłyszał zachrypnięty głos dziewczyny i dopiero wtedy oprzytomniał. Przecież było już po pierwszej!
- Gaby? Tutaj Mike. Obudziłem cię, przepraszam..
- Daj spokój.. Coś się stało, że dzwonisz o tej porze? - zapytała, a Michael nie bardzo wiedział co powiedzieć. Przez kilkanaście sekund nic nie mówił układając sobie wypowiedź w głowie, ale nijak mu to wychodziło. - Mike, jesteś tam?
- Jestem, jestem. Przepraszam.. Słuchaj, mógłbym mieć do ciebie prośbę?
- Zależy o co chodzi.
- O Vanessę.. Chciałbym, żeby...
- Żeby ci wybaczyła i żeby było jak dawniej?
- No, mniej więcej.. Pomożesz mi? Nie wiem co mam zrobić.
- Musisz się postarać. Zaufania nie odzyskasz od tak, na to trzeba dużo czasu.. Nie powiem ci, żebyś zrobił to, czy tamto, bo tu nie o to chodzi.. Po prostu musisz pokazać jej, że naprawdę żałujesz tego wszystkiego. A później starać się odbudować relacje..
- No to mi pomogłaś..
- Sam naważyłeś piwa, sam musisz je wypić. Nie pomogę ci.. Mogę co najwyżej trzymać kciuki, żeby się udało.
- Jasne.. Dzięki, Gaby. Dobranoc. - powiedział i rozłączył się odkładając telefon na bok.. Przetarł twarz dłońmi i wstał z kanapy kierując się do łazienki. Może pod prysznicem spadnie na niego jakiś genialny pomysł..
Wstała z łóżka w bardzo dobrym humorze, ciągle się uśmiechała. Nie straciła humoru nawet wtedy, gdy okazało się, że skończyło się mleko i nie może wypić ulubionej kawy i zjeść płatków.. Wypiła po prostu szklankę soku i zjadła kanapkę z serem, po czym założyła na zwiewną sukienkę w kwiatki dżinsową kurteczkę i wyszła z domu. Do rozpoczęcia pracy miała jeszcze ponad 40 minut, więc zostawiła rower i postanowiła się przejść i korzystać z pięknego dnia, których w Londynie było niewiele...
- Cześć. - uśmiechnęła się do przyjaciółki wchodząc do The Swift. - Co ty tak wcześnie? - zapytała wchodząc na zaplecze, żeby założyć firmowe ubrania..
- Tak jakoś wyszło. Wstałam wcześniej, więc wcześniej przyszłam.. Wydarzyło się coś? Masz strasznie dobry humor.
- Wyspałam się, jest piękna pogoda. Nic nadzwyczajnego.
- I dlatego uśmiechasz się tak szeroko, że boję się, żeby zaraz nie zdrętwiała ci twarz?
- Oj, daj już spokój dobrze? Wyłóż lepiej ciasta do chłodni, ja muszę się napić kawy.. W domu skończyło się mleko i musiałam zadowolić się sokiem.
- Nie poznaję cię, Vanny..
- Ja siebie dzisiaj też, ale powiem ci, że lubię siebie taką. - uśmiechnęła się blondynka i sięgnęła po filiżankę, do której nalała sobie kawy z mlekiem i przysiadła przy barze..
- Vanny, dostałaś smsa! - zawołała Gabriela z zaplecza, a po chwili podała przyjaciółce telefon. - Co to za Daniel?
- Czytałaś?
- Nie, po prostu wyświetlił się nadawca.. To on jest powodem tego dobrego humoru?
- Może w jakimś niewielkim stopniu.. Nie wiem. - uśmiechnęła się i odczytała wiadomość.
Nadawca: Daniel
Nasza kawa nadal aktualna? Bo mam dzisiaj wolny dzień i tak pomyślałem, że moglibyśmy się spotkać. Co Ty na to? ;)
Nadawca: Vanessa
Jasne! Tylko jestem w pracy.. Ale ok. 12 zawsze mam przerwę, więc jeśli chcesz to wpadnij do kawiarni The Swift! Wiesz gdzie to?
Nadawca: Daniel
Bardzo chętnie wpadnę! Oczywiście, że wiem, gdzie.. Do zobaczenia. x
Nadawca: Vanessa
Do zobaczenia. x
- Skończ już to romansowanie. Praca wzywa. - powiedziała Gaby i wskazała na kilka młodych ludzi wchodzących do kawiarni.
- Już, już.. - uśmiechnęła się dziewczyna i schowała telefon, po czym stanęła za ladą i spojrzała na gości. - Dzień dobry. Witamy w The Swift, czym mogę służyć?
*
- Kawa? - zapytała Gaby, kiedy ruch trochę zmalał i mogły sobie pozwolić na krótką przerwę, ale nie otrzymała odpowiedzi.. - Vanessa.. - pomachała przyjaciółce dłonią przed twarzą.
- Tak? - zapytała zdezorientowana dziewczyna.
- Pytałam, czy chcesz kawę.. Co z tobą?
- Czekam na... O, właśnie przyszedł. - uśmiechnęła się i wyszła zza lady.. Do środka wszedł właśnie wysoki szatyn i już od progu szeroko się uśmiechał.
- Cześć, Van. - powiedział radosnym tonem i przytulił dziewczynę na powitanie. - Byłem tu kilka razy, ale nigdy cię tu nie spotkałem.
- Widocznie przychodziłeś w złych porach.. Chodź, zapraszam... Gaby, poznaj Daniela. Daniel, to Gabriela.
- Hej, miło cię poznać. - powiedział chłopak i podał rękę szatynce. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i uścisnęła mu dłoń, po czym przeniosła wzrok na Vanessę..
- No co?
- Nic.. Uważaj, żeby szef nie zobaczył, że masz randkę w godzinach pracy. - powiedziała i złapała ściereczkę, i poszła wycierać stoliki.
- Jasne.. To czego się napijesz?
- Zdaję się na ciebie.. Długo tu pracujesz?
- Ponad trzy lata. A ty długo jesteś dostawcą pizzy?- zapytała stawiając przed chłopakiem jego kawę.
- Od miesiąca.. Zrezygnowałem z kontynuowania studiów. To nie dla mnie.. No i trzeba było znaleźć jakieś zajęcie, bo za coś trzeba żyć. Rodzice już nie chcieli mnie utrzymywać, kiedy dowiedzieli się, że rzuciłem prawo..
- Studiowałeś prawo? Zawsze chciałeś iść na dziennikarstwo. Co się zmieniło?
- Nie wiem. Tak po prostu wyszło, że zamiast dziennikarstwa i rozwijania swoich zainteresowań wybrałem prawo, które mnie kompletnie nie interesowało.. Ale, nie gadajmy o mnie, dobra? Wolałbym posłuchać czegoś o tobie. W końcu nie widzieliśmy się niemal cztery lata!
- Nie ma o czym opowiadać.. Po skończeniu szkoły zaczęłam się rozglądać za pracą. Zrezygnowałam całkowicie ze studiów.. Tą kawiarnię uwielbiałam, a jak okazało się, że potrzebują kelnerki od razu się zdecydowałam. Tak samo jak Gaby.. Moje życie nie jest za ciekawe.
- Dlaczego zrezygnowałaś ze studiów?
- Tak postanowiłam, po prostu.. Jak wiesz chciałam być psychologiem. Chciałam pomagać ludziom. Ale wtedy nie było ze mną najlepiej. Nie mogłam sama sobie z czymś poradzić, a co dopiero miałabym pomagać komuś.. Dlatego zrezygnowałam. Ale nie żałuję, bo kocham to miejsce i lubię swoją pracę. A to chyba najważniejsze, żeby lubić to, co się robi. Prawda?
- Tak, masz rację. - powiedział z uśmiechem Daniel. - Tęskniłem za tobą, wiesz?
- Poważnie? Jakoś nie dajesz tego po sobie poznać. - zaśmiała się dziewczyna.
- Nie? - zapytał i przesiadł się obok dziewczyny i mocno ją do siebie przytulił całując w policzek. - A teraz?
- No, może trochę bardziej.. Ale puść mnie już, bo mnie dusisz.
- Dobrze, przepraszam. - powiedział z uśmiechem i odsunął się trochę..
Siedział przy stole w kuchni i przeglądał gazety z ogłoszeniami. Stwierdził, że najwyższy czas zacząć szukać jakiejś pracy.. W tle jak zwykle dało się słyszeć jego ulubioną płytę Arctic Monkeys "Favourite Worst Nightmare", a on cicho podśpiewując pogrążył się w poszukiwaniach. Po chwili przerwał mu telefon, który zasygnalizował przyjście wiadomości. Wziął komórkę do ręki i odblokował ekran, a jego oczom ukazał się nowy sms:
Nadawca: Gaby
Tak się zastanawiam.. Dlaczego tak bardzo zależy Ci na odbudowaniu relacji z Vanessą?
Nadawca: Mike
Była moją przyjaciółką, brakuje mi jej.. Ile razy mam to powtarzać?
Nadawca: Gaby
Wydaje mi się, że masz inny powód. Kochasz ją, prawda?
Nadawca: Mike
Może..
Nadawca: Gaby
Więc zrób coś jak najszybciej, bo niejaki Daniel może mocno Ci w tym przeszkodzić..
Nadawca: Mike
Co? O czym Ty mówisz?
Nadawca: Gaby
Mike, lubię Cię. Mimo tego wszystkiego co jej zrobiłeś.. Dlatego Ci o tym mówię.
Od rana była dziwnie zadowolona. Cały czas się uśmiechała.. Zawaliła NASZĄ przerwę w pracy, żeby zobaczyć się z tym chłopakiem. Wydaje mi się, że coś jest na rzeczy, więc skoro chcesz ją odzyskać musisz działać.
Kiedy odczytał ostatnią wiadomość od Gabrieli zakręciło mu się w głowie. Daniel. Już go nie lubił.. Zabierał mu jego Vanessę.. Nie mógł na to pozwolić. Musiał coś wymyślić...
- Mike? Co ty tutaj robisz? Coś nie tak z mieszkaniem? - zapytał Mark widząc w drzwiach swojego gabinetu Michaela.
- Nie, z mieszkaniem wszystko w porządku. Chciałem z tobą pogadać o czymś innym. Masz chwilę?
- Tak.. Ale mogłeś przecież zadzwonić, nie musiałeś się tu fatygować.
- Musiałem wyjść z domu, bo chyba bym zwariował. Zresztą to nie jest na telefon.
- W takim razie siadaj. Napijesz się czegoś? Co prawda nie mamy tu takiej dobrej kawy jak w The Swift czy innych kawiarniach, ale daje radę. - zaśmiał się mężczyzna.
- Nie, nie trzeba. I tak zaraz się zmywam. - powiedział chłopak i usiadł naprzeciwko Marka.
- Dobrze, w takim razie słucham cię.. O co chodzi?
- Wyjdę teraz na jakiegoś cholernego zazdrośnika i nieudacznika pewnie też, bo nie mogę sobie sam z tym poradzić. Mimo, że powinienem..
- Do rzeczy Mike. Nie nakręcaj się tak, spokojnie..
- Gaby powiedziała mi, że Vanessa spotkała się z jakimś Danielem.
- No tak. To jej kolega z liceum.. Nie widzieli się od skończenia szkoły, więc się spotkali. W czym problem? Jesteś zazdrosny?
- A nie widać? Z nim też się nie widziała i nie rozmawiała przez kilka lat. Jego jakoś nie przekreśliła i pozwoliła mu ponownie wejść w swoje życie! A ja to co?!
- Uspokój się! On jej niczego nie obiecywał w przeciwieństwie do ciebie!
- Ale...
- Mike, wiem, że cię to boli.. Ale zrozum ją, dobrze?
- Mark pomóż mi ją odzyskać, proszę.. - powiedział niemal błagalnie chłopak, a Mark spojrzał tylko na niego i zmarszczył brwi jakby intensywnie nad czymś myślał, ale po kilku sekundach pokiwał przecząco głową i spuścił wzrok.. - No tak. Gaby mi nie pomoże, ty też nie.. Teraz wszyscy się ode mnie odwróćcie.
- Musisz sobie sam z tym poradzić.. Postaraj się.
- Tak. Dzięki za radę, na razie. - westchnął chłopak i wyszedł.. "Postaraj się, postaraj się. Trzeba najpierw wiedzieć jak.." - pomyślał...
*
trochę nie wyszło tak, jak chciałam...
ale udało mi się dokończyć!
kolejny może w weekend? kto wie :)