niedziela, 18 października 2015

09.

~ notka na dole! przeczytajcie, proszę! ~ 

10 września

     "Nowo otwarta szkółka piłkarska poszukuje chętnych na stanowisko trenera dla grupy wiekowej 12-15 lat! Jeśli jesteś zainteresowany/-a, zadzwoń! 880******" - przeczytał i od razu chwycił telefon zapisując numer w jego pamięci. Zadzwoni później.. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem i schował telefon do kieszeni spodni, po czym poprawił okulary na nosie i ruszył wzdłuż ulicy. Szedł przed siebie, nie wiedział gdzie, musiał po prostu odpocząć od swojego mieszkania, z którego przez ostatni tydzień praktycznie nie wychodził.. Kilkanaście minut później zatrzymał się pod The Swift, nie wiedział nawet, że tak daleko zaszedł.. Przez chwilę wahał się, czy wejść do środka, ale w końcu nacisnął klamkę i pchnął drzwi wchodząc do lokalu, a dzwoneczek jak zawsze zakomunikował przyjście nowego klienta. Od razu za ladą pojawiła się dziewczyna, wyglądająca inaczej niż zwykle ze względu na wyprostowane włosy, na której widok na twarzy bruneta pojawił się uśmiech. Podszedł do baru i zajął jeden ze stołków opierając łokcie o blat..
- Cześć. Co dla ciebie? - zapytała miłym tonem i uśmiechnęła się do niego delikatnie. O co chodzi?!
- Hej.. Kawę mrożoną. - powiedział z uśmiechem, a Vanessa skinęła głową i zaczęła przygotowywać jego zamówienie. - Ładnie wyglądasz w prostych włosach. - palnął zanim zdążył pomyśleć, ale dziewczyna spojrzała tylko na niego i szeroko się uśmiechnęła w geście podziękowania. Dobra, dziwnie się zachowuje..
- Proszę, twoja kawa. - powiedziała stawiając przed nim wysoką szklankę wypełnioną napojem i bitą śmietaną.. Mike skinął głową dziękując i chciał się odezwać, ale w tym momencie dzwoneczek zawieszony nad drzwiami wydał odgłos, a na twarzy Vanessy pojawił się szeroki uśmiech, a oczy zabłysnęły. Michael spojrzał w kierunku drzwi i zauważył dość wysokiego szatyna trzymającego w ręce różową różyczkę.. Kiedy chłopak zamknął za sobą drzwi i zaczął zbliżać się do baru Van podbiegła do niego i mocno przytuliła, a on objął ją w talii unosząc delikatnie i pocałował.. w usta!
- Hej, kochanie. To dla ciebie. - powiedział i wręczył dziewczynie kwiatek, na co ona pocałowała go w policzek.
- Dziękuję.. Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję. Muszę zaraz lecieć do pracy. Ale chciałem cię wcześniej zobaczyć.. - uśmiechnął się spoglądając jej w oczy, a na jej policzkach pojawiły się niewielkie rumieńce.. Michael przyglądał się im z boku, a jego krew zaczęła szybciej płynąć, a pięści mimowolnie się zacisnęły. Wyjął z kieszeni kilka funtów i położył je na ladzie, po czym gwałtownie wstał..
- Muszę lecieć, cześć. - rzucił do Vanessy i skierował się do drzwi, ale zatrzymał go głos dziewczyny.
- Mike, poczekaj.. Chciałabym, żebyś poznał.. Ugh, to Daniel, mój chłopak. A to Michael mój...
- Po prostu Michael.. - powiedział chłopak i uścisnął dłoń Daniela. - Teraz już muszę lecieć. Na razie! - pożegnał się i wyszedł, a Van patrzyła jeszcze kilka sekund na drzwi i nie bardzo wiedziała o co chodziło..
- Dziwny jakiś.. Skąd go znasz? - zapytał Dan spoglądając na blondynkę.
- Długa historia.. Może kiedyś ci opowiem. - uśmiechnęła się. - Muszę wracać do pracy..
- Tak, wiem.. Też już muszę iść. Widzimy się jutro, tak?
- Tak, ale jesteśmy w stałym kontakcie, prawda?
- Oczywiście, kochanie. Pa. - nachylił się i musnął usta Vanessy, po czym z szerokim uśmiechem wyszedł z kawiarni..


     Wrócił do mieszkania w okropnym nastroju i trzasnął drzwiami. Był cholernie wkurzony, a w jego głowie ciągle echem odbijały się słowa Vanessy: 'to Daniel, mój chłopak'.. Podszedł do lodówki i wyjął z niej butelkę piwa, którą natychmiast otworzył i opróżnił do połowy. Oparł się o szafki i oddychał głęboko. Teraz już na pewno jej nie odzyska, a jeszcze zanim on pojawił się w kawiarni miał nadzieję, że coś się zmieni. Przecież się do niego uśmiechała! Ten cholerny Daniel zaprzepaścił całą nadzieję...
- Nie, na trzeźwo tego nie zniosę. - powiedział do siebie Mike i chwycił do ręki telefon. Znalazł numer Gabrieli i wybrał opcję połączenia przykładając komórkę do ucha..
- Halo?
- Jesteś w pracy? Jest gdzieś obok ciebie Vanessa? - zapytał szybko.
- Tak... I tak. - odpowiedziała nieco zmieszana tymi pytaniami.
- W takim razie nie zdradź, że rozmawiasz ze mną..
- Ok. O co chodzi? 
- Jesteś jedyną osobą, która jest po mojej stronie mimo, że wiesz co zrobiłem, i jesteś z mojego pokolenia, więc.. Mam ochotę się upić i zapomnieć, piszesz się?
- Dzisiaj? Pewnie. O której? - powiedziała z niemałym entuzjazmem.
- Super.. Może siódma? Podjadę po ciebie tylko musisz mi podać adres..
- Ok, zaraz ci wyślę. Muszę wracać do pracy, przepraszam.
- Spoko. Do zobaczenia, Gaby.
- Do zobaczenia. - powiedziała i rozłączyła się. Mike odłożył telefon i dopił swoje piwo, po czym poszedł do łazienki wziąć szybki prysznic..

*

     Przecisnęli się przez tańczących na parkiecie ludzi i usiedli przy barze, gdzie nie było nikogo poza barmanem i jakimiś dwiema dziewczynami. Michael spojrzał na Gaby i uśmiechnął się do niej po czym spojrzał na różnorakie alkohole stojące na półkach..
- Czego się napijesz? - zapytał nachylając się do dziewczyny, żeby go lepiej usłyszała.
- Nie mam pojęcia, za duży wybór.. Zdaję się na ciebie.
- Ok. Nie będę oryginalny.. Może być po prostu piwo? - uśmiechnął się Mike, a w odpowiedzi otrzymał potwierdzające skinięcie głową, więc przywołał do siebie barmana. - Dwa piwa. - powiedział, a barman od razu zabrał się za napełnianie kufli..
- Co się stało?
- Poznałem dzisiaj tego Daniela.. - westchnął spoglądając na szatynkę, która wbijała w niego zdezorientowane spojrzenie. - Byłem w The Swift. Vanessa zachowywała się jakoś inaczej. Była miła, uśmiechała się.. Chciałem nawet zacząć z nią jakąś rozmowę, może udałoby mi się znowu wkraść w jej łaski, ale przerwał mi ten cholerny dzwoneczek nad drzwiami.. Okazało się, że przyszedł on... - mówiąc o tym cały czas zaciskał pięści ze zdenerwowania. - Dlaczego mi nie powiedziałaś, że oni są razem?
- Nie wiedziałam, że chciałbyś wiedzieć..
- Szczerze mówiąc lepiej żyło mi się bez tej wiadomości.. - zaśmiał się ironicznie i pociągnął łyk piwa, które stało przed nim. - Jak długo?
- Jakieś dwa tygodnie.. Jeśli cię to pocieszy to ja też nie jestem z tego faktu zadowolona. Oddaliłyśmy się od siebie przez to.
- Mogłem się tego spodziewać.. Daniel zabiera nam Vanessę. Trzeba coś z tym zrobić.. Ale najpierw wypijmy ich zdrowie. Niech się sobą nacieszą.. - powiedział i stuknął swoim kuflem o kufel Gabrieli z delikatnym uśmiechem na ustach i nieodgadnionym błyskiem w oku. W jego głowie rodził się właśnie plan jak odzyskać miłość jego życia.. 

- Mike, wystarczy już, ledwo stoisz. - powiedziała Gaby wyrywając z dłoni chłopaka kieliszek. Byli w tym klubie niecałe cztery godziny, a w tym czasie Michael zdążył się upić praktycznie do nieprzytomności.. - Chodź, idziemy do domu.
- Nigdzie nie idę. Zostaw mnie w spokoju. - wybełkotał odpychając od siebie dziewczynę i opadł na krzesło stojące przy barze. Machnął ręką na barmana, ale Gaby pokręciła przecząco głową i złapała Mike'a za ramię.
- Mikey, proszę.. Naprawdę wystarczy na dzisiaj. Chodźmy, taksówka już czeka. - powiedziała miłym głosem i uśmiechnęła się delikatnie do chłopaka masując uspokajająco jego ramię. - Idziemy? - zapytała, a Mike popatrzył na nią nieobecnym wzrokiem, ale przytaknął podnosząc się z miejsca.
- Pojedziemy do Vanessy?
- Oszalałeś? Jest późno, Vanny na pewno już śpi. Jutro z nią pogadasz.
- Ale ja muszę teraz.. Muszę jej powiedzieć, że ją kocham, a Daniel nie jest dla niej odpowiedni..
- Możesz jej to powiedzieć jutro, naprawdę. - westchnęła otwierając drzwi taksówki i wsiadła do środka razem z Michaelem uwieszonym na ramieniu, i podała adres chłopaka.. Po niecałych dziesięciu minutach taksówkarz zaparkował pod budynkiem, w którym mieszkał Mike i odwrócił się spoglądając na chłopaka.
- Może pomogę? - zapytał mężczyzna.
- Nie, nie trzeba.. Poradzę sobie. Tylko proszę na mnie poczekać, dobrze? - zapytała Gaby otwierając drzwi.
- Oczywiście. - uśmiechnął się taksówkarz.
- Dziękuję. - odwzajemniła uśmiech i wysiadła ciągnąc chłopaka za sobą. - No dalej, Mike. Pomóż mi trochę. - westchnęła szarpiąc jego ramieniem.. - O, witamy wśród żywych panie Watson. - zaśmiała się, kiedy spojrzał na nią zdezorientowany. - Gdzie masz klucze? - zapytała, a po kilku sekundach Mike wyciągnął w jej kierunku rękę i podał jej klucze. - Dziękuję.. Mam nadzieję, że poradzisz już sobie sam.
- Tak, dzięki.
- Nie ma za co.. Do zobaczenia, Mike.
- Pa. - westchnął i uśmiechnął się delikatnie do odchodzącej dziewczyny. Zamknął drzwi, zrzucił buty i wszedł do sypialni. Zdjął z siebie ubrania i położył się na łóżku wpatrując się w sufit.. Nagle zerwał się na równe nogi i podszedł - oczywiście zataczając się - do leżących na podłodze spodni. Wyjął z nich telefon i odnalazł numer Vanessy.. Nie za bardzo był świadomy tego, co robi, ale wybrał opcję połączenia i kładąc się ponownie na łóżku przyłożył komórkę do ucha. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czarty, piąty...
- Halo? - zapytała zachrypniętym głosem.
- Cześć, Vanny. - westchnął i odchrząknął przywracając swojemu głosowi naturalną barwę. - Nie rozłączaj się, proszę..
- Czego chcesz, Mike?
- Chciałem tylko pogratulować i życzyć szczęścia.. Wcześniej jakoś mi to umknęło. - powiedział i zaśmiał się ironicznie.. - Ciekaw tylko jestem czy to tak na poważnie, czy żeby zapomnieć..
- Mike, czy mi się wydaje czy ty jesteś pijany?
- Może... Ale wiem, że Daniel nie jest odpowiednim chłopakiem dla ciebie.
- Co ty możesz o tym wiedzieć? Nie znasz go przecież..
- Wiem i to dużo, uwierz.. Zasługujesz na kogoś lepszego.
- Niby kogo? Ciebie? Człowieka, któremu ufałam. Którego tak cholernie mocno kochałam. Który mnie zranił tak bardzo, że przez dziesięć pieprzonych lat nie mogłam się na nikogo otworzyć?!
- Vanny, ja...
- Nie, Mike. Nie przepraszaj.. - powiedziała załamującym się głosem. Była już na skraju płaczu.. - Wiesz jak strasznie mi ciebie brakuje? Chciałabym, żeby było tak, jak dawniej. Naprawdę. Ale nie mogę wyrzucić z głowy tej blokady.. Nie potrafię ci znowu od tak zaufać.. - teraz już płakała, a świadomość tego, że płacze przez Michaela otrzeźwiła go i rozrywała mu w tym momencie serce.
- Zrobię wszystko, żeby mogło być jak dawniej, Vanny.. Pomogę ci zerwać tą blokadę. Postaram się.. Tylko daj mi na to szansę, proszę.
- Tylko jej nie zmarnuj. - westchnęła pociągając nosem.
- Dziękuję... Kocham cię. - powiedział, ale ona już tego nie usłyszała, bo kilka sekund wcześniej przerwała połączenie..

*

OBIECAŁAM 9. W WEEKEND, WIĘC JEST!
tak na miłe zakończenie weekendu i odstresowanie się przed poniedziałkiem. ♥

mam do Was małą prośbę.. zbliżamy się do momentu, w którym Mike będzie musiał się naprawdę mocno postarać, żeby odzyskać zaufanie Vanessy, dlatego chciałabym, żebyście napisali mi jakieś Wasze pomysły na to, co mógłby zrobić.. może coś mnie zainspiruje? (mam jakąś małą koncepcję na najbliższe rozdziały, ale wiem, że Wy też potraficie być mega kreatywni!) możecie pomóc mi w tworzeniu tej historii, więc zachęcam do pisania pomysłów w komentarzach! ♥

ps. przeglądałam statystyki i ostatni rozdział miał prawie 200 wyświetleń, a komentarzy tylko 3 :(
rozumiem, że może się Wam nie chcieć komentować, ale jeśli każdy z Was napisałby choć jeden wyraz, czy wstawił w komentarzu jakąś emotkę, czy cokolwiek, na pewno bardziej zmotywowalibyście mnie do dalszego pisania! nie chcę stawiać Wam limitu komentarzy, ale proszę Was, żebyście poświęcili te kilka sekund i napisali coś.. cokolwiek.. dla Was to naprawdę tylko kilka sekund, a dla mnie ma to ogromne znaczenie!

dobra, koniec, bo notka zaraz wyjdzie dłuższa niż rozdział :)
do następnego, kochani! ♥