sobota, 16 kwietnia 2016

19.


     Wrócił do domu grubo po północy.. Musiał odetchnąć po tym, co zdarzyło się w parku. Przemyślał wszystko i zrozumiał, że powinien wtedy pobiec za Vanessą. Był głupi, bo stał i patrzył jak dziewczyna odchodzi.. Powiedziała, że żartowała, ale to było oczywiste, że mówiła prawdę! Patrzyła mu w oczy mówiąc to wszystko.. Ale do Mike'a nie dotarło to od razu, dopiero teraz... Miał tylko nadzieję, że jego błąd nie wpłynie na ich relację. Przynajmniej nie negatywnie..

     Zdjął w przedpokoju buty i kurtkę i wyjął z kieszeni telefon, żeby oświetlić sobie drogę do kuchni. Odblokował ekran i dopiero teraz zauważył, że ma 15 nieodebranych połączeń od mamy, 10 od taty i.. 30 od Vanessy! No tak, nie słyszał, bo wyciszył dźwięk.. Napędził im stracha, nie ma co.. Westchnął ciężko i wszedł do kuchni, gdzie po zapaleniu światła napił się wody, po czym poszedł do swojego pokoju. Nacisnął klamkę i zapalił światło, a jego wzrok od razu padł na łóżko.. Vanessa spała na jego łóżku, zwinięta w kulkę i przykryta kocem z telefonem w ręku. Na ten widok na twarzy chłopaka pojawił się delikatny uśmiech. Podszedł do dziewczyny i nachylił się nad nią całując ją w czoło.
- Przepraszam. - szepnął i podniósł się chcąc podejść do walizki, ale zatrzymał go ucisk na nadgarstku.
- Michael.. - usłyszał zachrypnięty głos Vanny. Spojrzał na nią, a jego serce się ścisnęło. Miała napuchnięte i czerwone oczy - musiała płakać, przez niego. - Martwiłam się o ciebie. Gdzie byłeś?
- Chodziłem po mieście. - wzruszył ramionami siadając obok niej na łóżku. - Przepraszam, Vanny. - powiedział patrząc jej w oczy.
- Nie rób tak więcej. - powiedziała łapiąc w dłonie jego twarz i pocałowała go prosto w usta.. - Mówiłam poważnie.. Nie wiem, czemu..
- Wiem. Spokojnie.. - uśmiechnął się delikatnie, a dziewczyna odwzajemniła ten gest i przygryzła wargę. - To co teraz?
- Chyba idziemy spać, co?
- Tak, ale nie pytałem o to.. Jak to teraz będzie między nami?
- Nie wiem.. Na razie muszę rozwiązać sprawę z Danielem, nie mogę go dłużej zwodzić. - westchnęła spuszczając wzrok i wbijając go w swoje dłonie.
- Rozumiem.. Dobra, mała, wstawaj z mojego łóżka i zmykaj do siebie. Musisz się wyspać.
- Myślałam, że będziesz moją dużą łyżeczką dzisiaj. - powiedziała robiąc smutną minkę i spojrzała w oczy bruneta, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Nie patrz tak na mnie..
- To się zgódź.. Prooooszę! - pisnęła zarzucając swoje ręce na jego szyję.
- Jesteś gotowa ponosić konsekwencje swoich czynów? - zapytał poważnie, ale po chwili wybuchnął śmiechem.
- Jeśli będziesz obok to tak. - szepnęła całując go w policzek. - To jak, łyżeczko?
- Dobra, niech ci będzie. - powiedział wyswobadzając się z uścisku Vanessy, a ona z ogromnym uśmiechem ułożyła się na łóżku chłopaka..

*

     Otworzyła oczy i pierwsze co zobaczyła to uśmiechniętego Michaela, który podparty na łokciu się w nią wpatrywał. Przetarła dłońmi twarz i wtuliła się w chłopaka.
- Nie patrz na mnie, wyglądam gorzej niż źle. - powiedziała i zaśmiała się krótko.
- Wyglądasz słodko. - stwierdził chłopak całując ją w czoło.. - Wstajemy na śniadanie, ogarniamy się i idziemy.. Gdzieś, gdziekolwiek.. Chodź. - powiedział wstając z łóżka i wystawił rękę w stronę Vanessy czekając aż ją złapie.
- Niee.. Zostańmy w łóżku, obejrzyjmy film, jedzmy niezdrowe rzeczy. Będzie fajnie.
- Nie ma mowy nawet. Wstawaj.
- Nie. - powiedziała stanowczo Vanny i schowała się pod kołdrą, ale już po chwili okrycie zostało z niej ściągnięte. - Mike, zimno mi, oddawaj kołdrę! - zaśmiała się spoglądając na przyjaciela, który tylko uśmiechnął się do niej i pokręcił przecząco głową.
- Idziemy na śniadanie, mała..
- Nigdzie nie idę. - westchnęła zakładając ręce na piersi.
- Jak chcesz.. - Mike wzruszył ramionami i wziął dziewczynę na ręce, po czym wyszedł z nią z pokoju i skierował się schodami na dół.
- Puszczaj mnie! Jak ja pokażę się twoim rodzicom w takim stanie?! - zaczęła się wiercić, ale Mike w dalszym ciągu schodził po schodach. - Michael, mówię do ciebie!
- Już nie raz widzieli cię w piżamie. Nie dramatyzuj, kochanie. - powiedział z uśmiechem i wszedł do kuchni.. - Cześć wam. - przywitał się z rodzicami i posadził Vanessę na jednym z krzeseł.
- Dzień dobry. - powiedziała dziewczyna i delikatnie się zarumieniła.
- Cześć, dzieciaki. - przywitała ich Alice, a Patrick obdarzył ich uśmiechem. - Mike możesz mi powiedzieć, gdzie byłeś w nocy?
- W swoim łóżku..
- A wcześniej? Martwiliśmy się, a ty nawet nie raczyłeś odebrać telefonu!
- Daj spokój mamo, jestem dorosły i nie muszę się tłumaczyć. Jestem cały, jak widzisz, zapomnijmy o tym.. Dobrze? - zapytał smarując tosta dżemem.
- Ale..
- Daj spokój, kochanie. - powiedział Patrick łapiąc dłoń żony.
- No dobrze.. - westchnęła kobieta. - Komu kawy?
- Ja poproszę. - powiedziała nieśmiało Vanny i uśmiechnęła się delikatnie.
- Ja też. - odezwał się Patrick z delikatnym uśmiechem..

*

- Halo? - Vanessa odebrała telefon, który nie dawał jej spokoju już od jakiegoś czasu..
- No w końcu.. Hej, kochanie. Jak się miewasz? - zapytał radośnie Daniel. - Tęsknię za tobą, a ty się nie odzywasz..
- Przepraszam, tyle się dzieje, że zapomniałam.. Nie gniewaj się, co?
- Dobrze, nic się nie dzieje. - zaśmiał się chłopak. - Mam nadzieję, że nie szalejesz za bardzo. 
- Nie, spokojnie. - zaśmiała się dziewczyna. - A co u ciebie?
- Oprócz tego, że tęsknię to nic.. Jadę właśnie do pracy.
- Danny, prosiłam, żebyś nie rozmawiał przez telefon, kiedy prowadzisz..
- Przepraszam.. To wyższa konieczność po prostu.
- Uważaj na siebie. - westchnęła Vanessa i uśmiechnęła się do Mike'a, który wyszedł z kawiarni i podał jej kubek z kawą. - Wiesz, skarbie, muszę kończyć.
- No dobrze.. Kocham cię, miłego dnia.
- Wzajemnie. - powiedziała i rozłączyła się i schowała telefon... - No to dokąd teraz?
- Może zrobimy niespodziankę Dianie i Tomasowi? Powinni już być w mieszkaniu..
- To oni też nie wiedzą, że przyjechaliśmy?
- Nie, jakoś chyba zapomniałem im o tym powiedzieć.. - zaśmiał się Michael.
- Jak mogłeś zapomnieć o czymś takim?! - zapytała Vanessa i uderzyła chłopaka w ramię głośno się śmiejąc.
- Auć, kochanie, nie bij mnie.. - skrzywił się łapiąc dłoń Vanny w swoją i uśmiechnął się delikatnie. Pocałował dziewczynę w policzek i splatając ich palce ze sobą pociągnął ją w kierunku parkingu, na którym zostawili samochód.

     Zaparkował pod budynkiem, w którym mieszkali jego przyjaciele i wysiadł z samochodu, po czym otworzył drzwi Vanessie i podał jej dłoń..
- Jaki z ciebie szarmancki mężczyzna, Watson. - zaśmiała się dziewczyna stając obok bruneta.
- Nie nabijaj się ze mnie, Dowson.. Chodź, żeby nas nie wypatrzyli przez okno.
- Na którym piętrze mieszkają? - zapytała zerkając na okna.
- Na ósmym, także mamy trochę do przejścia..
- Co? Chyba mi nie powiesz, że wejdziemy na ósme piętro po schodach.
- Licz się z tym, tutaj jest często zepsuta winda.
- Będziesz mnie niósł najwyżej. - zaśmiała się wzruszając ramionami. Po chwili stanęli przed windą i z radością stwierdzili, że nie jest zepsuta i spokojnie mogą nią wjechać. Kiedy byli już w środku Mike wyjął telefon i wybrał numer przyjaciela..
- Tak? - Tomas odebrał po kilku sygnałach.
- Cześć, Tommy! Co tam słychać? - zapytał Michael uśmiechając się pod nosem.
- Nuda.. Zastanawiamy się z Dianą co będziemy robić. A u ciebie co? Wyjaśniliście sobie wszystko z Vanessą? 
- Można tak powiedzieć, jesteśmy na dobrej drodze.. Kiedy mnie odwiedzicie? Stęskniłem się cholernie..
- My też! Ale na razie nie ma takiej możliwości. Wiesz.. praca. Nie ma na nic czasu.. 
- Musicie się wyrwać na jakiś weekend, nie możecie tyle pracować, bo w pracoholizm popadniecie. - zaśmiał się chłopak i dał znak Vanessie, żeby nacisnęła dzwonek, a sam schował się za ścianą.
- Może nie będzie tak źle.. Poczekaj moment, ktoś dzwoni do drzwi.
- Jasne.. - powiedział i w tym samym momencie usłyszał otwierające się drzwi i zaskoczony głos Tomasa..
- Vanny? - zapytał chłopak i przytulił dziewczynę. - Co ty tutaj robisz? Skąd...
- Jest ze mną.. - powiedział Mike wychodząc zza ściany.
- Boże, Watson! Jaka niespodzianka.. A ja już miałem wyrzuty sumienia, że nie daliśmy rady wybłagać wolnego weekendu i was odwiedzić. - zaśmiał się Tommy. - Wchodźcie.. Diana, nie uwierzysz, kto nas odwiedził! - zawołał, a chwilę później jego dziewczyna pojawiła się w przedpokoju.
- No nie wierzę. - pisnęła i rzuciła się na szyję Vanessie, a chwilę później tuliła też Mike'a. - Czemu nic nie powiedzieliście?
- Niespodzianka. - powiedzieli zgodnie i obdarowali przyjaciół szerokimi uśmiechami...

***

- Jedźcie ostrożnie, pogoda nie jest za dobra na taką podróż.. Nie rozumiem czemu nie chcecie przeczekać. - westchnęła Alice przytulając syna.
- Mamo, musimy jechać już teraz. Vanessa ma jutro od rana pracę, a ja też mam trening z chłopakami.
- No dobrze, ale uważaj na drodze.
- Dobrze, nie martw się na zapas. - uśmiechnął się chłopak całując mamę w policzek. - Cześć, tato. - powiedział przytulając Patrick'a.
- Na razie, synu.. Vanny. - uśmiechnął się mężczyzna rozkładając ramiona, a po chwili blondynka się w nich schowała. - Cieszę się, że nas odwiedziłaś.
- Ja też.. No i mam nadzieję, że przyjadą państwo do nas na święta. Mark jeszcze się będzie z wami kontaktował w tej sprawie..
- Oczywiście słoneczko.. - powiedziała Alice mocno przytulając dziewczynę. - Dajcie znać jak dojedziecie, dobrze?
- Tak jest. - zaśmiała się Vanny salutując żartobliwie.. - Spakowałeś wszystko? - zapytała, kiedy obok niej pojawił się Mike.
- Tak, możemy jechać. - odpowiedział z uśmiechem i ostatni raz przytulił rodziców. - Do zobaczenia. Kocham was.
- My ciebie też synku.. Ciebie też kochamy, Vanny.
- Ja państwa też. Dziękuję za cudowny weekend. Do zobaczenia...

*

     Pomógł Vanessie z walizką i stanął obok dziewczyny przy drzwiach wejściowych do jej domu. Spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się szeroko dotykając dłonią jej policzka.
- Dziękuję. - szepnął nie odrywając wzroku od oczu blondynki.
- Za co?
- Że ze mną pojechałaś.. Dzięki tobie to był cudowny weekend.
- To ja powinnam dziękować za to, że mnie ze sobą zabrałeś. - powiedziała z delikatnym uśmiechem. - Wejdziesz na herbatę?
- Nie wiem czy to dobry pomysł..
- Niby dlaczego?
- Jest późno.. Jeśli wszedłbym teraz na herbatę chciałbym pewnie zostać, a mimo wszystko nie powinienem. Innym razem, Vanny.
- Tak, masz rację.. To do zobaczenia, Mike.
- Do zobaczenia, Van. - powiedział i przytulił delikatnie dziewczynę, po czym wrócił do samochodu. Spojrzał jeszcze jak dziewczyna otwiera drzwi i już miała wchodzić do środka, ale popatrzyła jeszcze na niego i wtedy.. Nie wiedział co nim kierowało, ale wysiadł z samochodu i podbiegł do dziewczyny obejmując ją w talii i przycisnął swoje usta do jej warg. Po chwili jednak odsunął się od niej, spojrzał jej w oczy uśmiechając się delikatnie i pocałował ją w czoło, po czym wrócił do samochodu, a ona weszła do domu...

*

dwa (a właściwie trzy) słowa - PRZYGOTOWANIA DO MATURY

to całe moje wytłumaczenie...
przepraszam (znowu)


wiem, że to jest beznadziejne... chyba pora to kończyć, co?