sobota, 14 listopada 2015

11.


PRZEPRASZAM
, że tak późno rozdział, ale miałam trochę problemów..
osobistych i nie tylko... mam nadzieję, że zrozumiecie :*
miłego czytania, kochani! ♥
(nie zapomnijcie zostawić komentarza) :*
 
*

     Otworzyła oczy i uporczywie wpatrywała się w sufit próbując zidentyfikować miejsce, w którym się znajduje. Niestety średnio jej to wychodziło.. Westchnęła ciężko i podniosła się siadając na łóżku i rozejrzała się po pomieszczeniu, ale w dalszym ciągu nie mogła zidentyfikować tego miejsca. Nie była u siebie. Nie była u Gaby. Nie była nawet u Daniela.. Więc gdzie była? Odpowiedź na to pytanie przyszła bardzo szybko, bo drzwi do sypialni otworzyły się, a do środka wszedł Michael z tacą ze śniadaniem w rękach.
- Nie śpisz już. - zauważył chłopak uśmiechając się delikatnie.. - Twój telefon ciągle dzwoni, wydaje mi się, że to coś ważnego. - powiedział stawiając przed dziewczyną tacę i podał jej komórkę.
- Dziękuję. - powiedziała uśmiechając się i odblokowała telefon, i skrzywiła się delikatnie. - Jestem spóźniona do pracy.. - westchnęła wybierając numer Gabrieli.
- Vanny, nareszcie! Coś się stało? Czemu nie odbierasz?
- Spokojnie, Gaby.. Opowiem ci wszystko później. Będę w pracy za.. godzinę? Mam nadzieję, że poradzisz sobie beze mnie.
- Jasne, dam radę. Czekam.
- Dzięki, to do zobaczenia. - powiedziała i rozłączyła się, po czym zaczęła jeść przygotowane przez Mike'a śniadanie.. - Czemu tak na mnie patrzysz?
- Po prostu dawno nie widziałem cię.. takiej. - uśmiechnął się wzruszając ramionami. - Podwieźć cię gdzieś? Mam jeszcze trochę czasu przed rozpoczęciem pracy.
- To już dzisiaj?
- Tak, mój wielki dzień.. Myślisz, że dzieciaki mnie polubią?
- Ciebie nie da się nie lubić, Mikey. - powiedziała z uśmiechem Vanessa. - A wracając do twojego pytania, to byłabym wdzięczna gdybyś podrzucił mnie do domu. Muszę się ogarnąć..
- Jasne, nie ma sprawy..
- Dziękuję.. Za wszystko. Wczoraj poczułam się trochę jak dziesięć lat temu..
- Ja też się tak czułem.. Dobra, chodź już, jedziemy. - powiedział wstając z łóżka, a zaraz po nim to samo uczyniła Vanessa, a już po kilku chwilach obydwoje opuścili mieszkanie..

     Weszła do kawiarni i natychmiast wbiegła na zaplecze, żeby się przebrać w firmowe ubrania. Kilka minut później gotowa stanęła za barem, przy którym siedziała jej przyjaciółka i wypełniała jakieś papiery..
- Szef zarządził, że jutro wychodzę godzinę wcześniej, a ty zostajesz do końca i wszystko zamykasz.. Przez to, że dzisiaj nie byłaś na czas. - powiedziała Gabriela spoglądając na przyjaciółkę, a ona tylko przytaknęła.. - A teraz wyjaśnij mi dlaczego się spóźniłaś i dlaczego musiałam dzisiaj rano zapewniać twojego chłopaka, że jesteś ze mną cała i zdrowa..?
- Najmocniej cię przepraszam, po prostu zaspałam.. A w zasadzie nawet gdybym nie zaspała to... Ugh, po prostu nie spałam u siebie, no...
- Tyle już zdążyłam się domyśleć. Ale skoro nie byłaś u mnie, ani u twojego chłopaka, to gdzie do cholery byłaś?
- U Mike'a..
- Co?! U Michaela "nigdy mu nie wybaczę" Watsona?! - zapytała nie kryjąc entuzjazmu, który wywołała ta wiadomość, a blondynka tylko kiwnęła twierdząco głową i uśmiechnęła się delikatnie.. - To była ta twoja ważna sprawa?
- Oj, poszłam, żeby mu pogratulować znalezienia pracy.. Oglądaliśmy zdjęcia, wspominaliśmy, piliśmy wino. Było bardzo miło.. A później Mike znalazł różne nagrania z naszego dzieciństwa i ja chciałam je obejrzeć, a że było już późno to postanowiłam zostać na noc i...
- Pieprzyliście się?!
- Nie! O mój Boże, Gaby.. Nie, co ci przyszło do głowy?! - zaśmiała się Vanessa..
- Przepraszam, poniosło mnie.. Ale to znaczy, że już wszystko między wami w porządku?
- Nie, to był dopiero początek.. Ja zrobiłam pierwszy krok ku polepszeniu naszych relacji, teraz jego kolej..
- Rozumiem. - uśmiechnęła się Gabriela.. - Aha, Daniel wpadnie w czasie naszej przerwy.. Więc postaraj się nie uśmiechać w ten sposób, bo pomyśli, że jednak nie byłaś u mnie tej nocy..
- W jaki sposób?
- Jak zakochana nastolatka.. Ale powiem ci, że cieszę się, że to jednak Michael jest tego powodem. Nie przepadam za Danielem, więc...
- Dobra, zrozumiałam aluzję.. Idę do klientów. - westchnęła dziewczyna kręcąc z rozbawieniem głową..

- Hej kochanie. - powiedział całując dziewczynę w usta i usiadł obok niej przy barze.
- Hej. Chcesz coś do picia? - zapytała spoglądając na twarz chłopaka i uśmiechnęła się promiennie.
- Nie, ja tylko na chwilę.. Chciałem sprawdzić, czy faktycznie jesteś cała. - zaśmiał się i podparł łokcie na ladzie.. - Mam nadzieję, że dzisiejszego wieczoru mi nie uciekniesz..
- No nie wiem, planujesz coś?
- Tak. Mam w planie porwać cię na kolację, długi spacer, a później...
- A później odwieźć mnie grzecznie do domu? Wchodzę! - zaśmiała się widząc minę Daniela.
- Myślałem o innym zakończeniu, ale skoro tak..
- Ale ja przecież nie powiedziałam, że masz mnie odwieźć tak od razu..
- Kusisz, wiesz o tym?
- Jak najbardziej. - powiedziała i pocałowała chłopaka. - To o której mam być gotowa?
- Przyjadę po ciebie o.. siódmej? Zdążysz? - zapytał wpatrując się w twarz dziewczyny, która w jednej sekundzie się rozpromieniła. A to za sprawą pojawienia się nowego gościa w The Swift. I to nie byle jakiego gościa.. - Kochanie?
- Tak, tak. Zdążę. Będę gotowa o siódmej. - uśmiechnęła się delikatnie i ponownie zerknęła na chłopaka, który wszedł do kawiarni. - Cześć, Mike. - powiedziała, a szczęka Daniela mimowolnie się zacisnęła.. Chłopak odwrócił się i spojrzał na bruneta, który stał tuż obok niego.
- Hej, Van.. - przywitał się z blondynką, po czym skinął w kierunku Daniela i powiedział ciche: - Cześć.
- Siema.. To ja będę leciał. Widzimy się wieczorem. - powiedział z uśmiechem i mocno objął Vanessę w talii całując ją namiętnie, po czym pospiesznie wyszedł z kawiarni..
- Jak w pracy? Opowiadaj. - zagadnęła stając za barem. - Bardzo ciężko? - dopytywała w trakcie robienia kawy dla Michaela.
- Nie. Dzieciaki są genialne. Myślę, że dobrze będzie się nam pracowało. - powiedział z uśmiechem, a kiedy Vanessa postawiła przed nim kubek z kawą podziękował jej i zaczął powoli pić gorący napój.
- Jesteś głodny? Mamy kanapki z tuńczykiem..
- Dziękuję. Jadłem w bufecie.. Wyobraź sobie, że mają tam całkiem jadalne obiady. - zaśmiał się, a Vanessa nie mogła tego nie odwzajemnić.. - Ale kawa tam jest okropna.. No cóż, coś za coś..
- O, cześć Mike. Tak właśnie mi się wydawało, że to ty.. - z zaplecza wyszła Gabriela i przywitała się z chłopakiem.
- Hej, już się zaczynałem martwić, bo cię nie widziałem.
- Wiesz.. Był tu Daniel, więc wolałam się usunąć.
- Rozumiem...

*

     Wszedł do mieszkania z dwiema pełnymi siatkami zakupów. Odłożył je na stole w kuchni, po czym włączył telewizor na jakiejś muzycznej stacji i zabrał się za chowanie kupionych produktów na ich miejsce. Zajęło mu to dobre piętnaście minut.. Kiedy wszystko było już na swoim miejscu, zadowolony z siebie wyjął z lodówki butelkę piwa i razem z nią usiadł na kanapie przed telewizorem. Wyciągnął nogi na stoliku i oparł się wygodnie przełączając kanały w poszukiwaniu czegoś ciekawego.. Jego jakże ciekawe i odprężające zajęcie przerwał, oczywiście, telefon. Odszukał go w kieszeni i nawet nie patrząc kto dzwoni - odebrał..
- Halo?
- Czemu ty się, kretynie, nie odzywasz? Zapomniałeś już o kumplu? - zapytał z wyrzutem Tomas, a na twarzy Michaela pojawił się szeroki uśmiech.
- Nie, nie zapomniałem. Po prostu...
- Dobra, nie tłumacz się. - zaśmiał się chłopak. - Co słychać w wielkim Londynie?
- Całkiem pozytywne rzeczy się dzieją, wiesz? Mam dwie wiadomości: dobrą i lepszą. Którą chcesz usłyszeć najpierw? - zapytał popijając piwo, które trzymał w ręce.
- Gdybyś miał złą i dobrą, wybór byłby prostszy, ale w takiej sytuacji.. Dobrą poproszę.
- Znalazłem pracę.
- Wow. Gratuluję, stary! Co to za praca? Jesteś modelem? A może striptizerem? Bo wiesz, warunki masz...
- Ej, Tommy, nie zapędzaj się tak, bo pomyślę, że mnie podrywasz. I będę miał obiekcje co do twojej orientacji*. - zażartował Mike.
- No wiesz? Jestem w stu procentach hetero.. Możesz zapytać Diany. W łóżku nie narzeka..
- Nie chcę znać szczegółów z twojego życia seksualnego.
- Sam zacząłeś!
- Nieprawda! Ale wracając.. Jestem trenerem piłki nożnej w dziecięcej szkółce piłkarskiej. Całkiem fajna praca, zarobki też przyzwoite. Dzieciaki przesympatyczne, dogadamy się.
- No to super! A ta lepsza wiadomość?
- Między mną a Vanessą powoli zaczyna się układać. - powiedział, a na jego twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech.
- Nie szczerz się jak głupi do sera.. - zaśmiał się Tomas. - Wiem, że to robisz, więc przestań. Lepiej mi opowiedz jak do tego doszło..
- Spiłem się trochę i po pijaku do niej zadzwoniłem.. No i tak jakoś wyszło, że zgodziła się dać mi szansę. A wczoraj spędziliśmy bardzo miły wieczór we dwoje..
- Stop! Szczegółów nie chcę znać! 
- A żałuj, bo działo się. Oj, działo.. Nie, a tak poważnie to tylko gadaliśmy, a potem została na noc.
- A jednak! 
- Bez podtekstów proszę! A co u was? Kiedy mnie odwiedzicie?
- Na razie nie ma szans.. Diana nie dostanie urlopu, u mnie też będzie ciężko. Może w przyszłym miesiącu..
- Jasne, rozumiem... Tomas?
- Co jest?
- Może zabrzmię trochę jak baba, ale... Tęsknię za tobą.
- Boże, myślałem, że tylko ja tak mam.. Bałem się to powiedzieć, żebyś mnie znowu nie podejrzewał o jakieś zapędy homoseksualne*, ale.. Też tęsknię.
- Dobra, zrobiło się trochę ckliwie. - powiedział Mike udając, że pociąga nosem, po czym wybuchnął śmiechem, a Tomas mu zawtórował.
- Trochę bardzo.. Masz pozdrowienia od Di.
- Dziękuję bardzo. Powiedz jej, że za nią też tęsknię, ale jednak trochę mniej.. No i oczywiście też ją pozdrów. I twoich rodziców też.
- Pozdrowię. A teraz muszę kończyć, bo lecimy na imprezę.. Trzymaj się. I nie zapomnij się odzywać!
- Nie zapomnę. Na razie, pajacu. - powiedział i zakończył połączenie odkładając telefon na kanapę. Oparł głowę o wezgłowie kanapy i wpatrywał się w sufit głęboko oddychając. Zdecydowanie brakowało mu rozmowy z przyjacielem...


* żeby nie było: nie mam nic do homoseksualistów!
_______________________________

#prayforparis