"Nie obiecuję ci wiele, bo tyle to prawie nic. Najwyżej wiosenną zieleń. Najwyżej pogodne dni. Najwyżej uśmiech na twarzy i dłoń w potrzebie. Nie obiecuję ci wiele, bo tylko po prostu siebie." *
*
Noc. Gwiazdy. Ogródek. Koc. I oni. Mike leżał z rękami pod głową i wpatrywał się w rozgwieżdżone niebo. Na jego klatce piersiowej leżała głowa jego przyjaciółki, którą kochał całym swoim nastoletnim sercem.
- Mikey? - szepnęła Vanessa podnosząc głowę i spoglądając w jego oczy.
- Słucham, słoneczko. - powiedział i uśmiechnął się promiennie.
- Obiecasz mi coś?
- Co tylko zechcesz.
- Obiecaj mi, że kiedyś w przyszłości...
- Tak? - podniósł się do pozycji siedzącej i objął dziewczynę ramieniem przyciągając ją do siebie, i pocałował ją w czoło.
- Nie zapomnisz o mnie, prawda?
- Nigdy. Za bardzo mi na tobie zależy, skarbie.
- To... Zaprosisz mnie na swój ślub? - zapytała z uśmiechem.
- Oczywiście. - zaśmiał się i ponownie złożył pocałunek na jej czole... - Ale wiesz co? Wydaje mi się, że nie będziesz potrzebowała zaproszenia.
- Dlaczego? - zapytała.
- Zobaczysz... Obiecuję. - uśmiechnął się i ponownie położył się na kocu i wpatrywał się w gwiazdy...
Dotrzymał obietnicy. Stał przy ołtarzu i wpatrywał się w uśmiechniętą blondynkę ubraną w białą suknię, idącą w jego stronę u boku wujka. Na jego twarzy również widniał szeroki uśmiech, a kiedy jego ukochana stała już przy nim uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej - o ile to było w ogóle możliwe. Spojrzał jej w oczy i poczuł ogarniające go szczęście. Już za chwilę zostanie jego żoną, Vanessą Watson...
- Zebraliśmy się tutaj, żeby połączyć węzłem małżeńskim Vanessę i Michaela... Jeśli ktoś zna powód, dla którego ta dwójka nie może być razem niech odezwie się teraz albo zamilknie na wieki. - powiedział pastor. - Czy ty, Vanesso, bierzesz sobie Michaela za męża?
- Tak. - powiedziała pewnie i uśmiechnęła się do chłopaka.
- Czy ty, Michaelu, bierzesz sobie Vanessę za żonę?
- Tak. - powiedział i również się uśmiechnął patrząc Van prosto w oczy.
- W takim razie na znak waszej miłości nałóżcie sobie obrączki wypowiadając słowa przysięgi. - powiedział pastor i podał im złote obrączki..
- Michaelu.. - Vanessa złapała chłopaka za rękę i zaczęła wkładać mu na palec obrączkę. - Oddaję ci serce z miłości i tylko ciebie miłuję. Nie cofnę nigdy tego, co dzisiaj ci ślubuję.* - skończyła mówić i uśmiechnęła się szeroko.
- Vanesso.. Vanny.. - zaczął Mike biorąc do ręki obrączkę i łapiąc dziewczynę za dłoń. - I moje serce wzajemnością bije. Oddało ci się, tobą tylko żyje.* - uśmiechnął się całując dłoń Vanessy, po czym obydwoje patrząc sobie w oczy zakończyli swoją przysięgę.
- Chętnie podzielę losu wszelką dolę. Na wspólną radość i wspólną niedolę..*
- Ogłaszam was mężem i żoną. - powiedział pastor, a w kościele rozbrzmiały gromkie brawa. Mike przytulił swoją żonę i pogładził po policzku, po czym złożył na jej ustach czuły pocałunek przepełniony uczuciem...
*
taaaa-daaaam! ♥
* - Walt Whitman
* - przysięga znaleziona w internecie na jakimś forum
na zakończenie tylko powiem, że dziękuję - za wszystko,
jesteście wspaniali. :*
jesteście wspaniali. :*