środa, 7 września 2016

EPILOG.


"Nie obiecuję ci wiele, bo tyle to prawie nic. Najwyżej wiosenną zieleń. Najwyżej pogodne dni. Najwyżej uśmiech na twarzy i dłoń w potrzebie. Nie obiecuję ci wiele, bo tylko po prostu siebie." *

*

     Noc. Gwiazdy. Ogródek. Koc. I oni. Mike leżał z rękami pod głową i wpatrywał się w rozgwieżdżone niebo. Na jego klatce piersiowej leżała głowa jego przyjaciółki, którą kochał całym swoim nastoletnim sercem.
- Mikey? - szepnęła Vanessa podnosząc głowę i spoglądając w jego oczy.
- Słucham, słoneczko. - powiedział i uśmiechnął się promiennie.
- Obiecasz mi coś?
- Co tylko zechcesz.
- Obiecaj mi, że kiedyś w przyszłości...
- Tak? - podniósł się do pozycji siedzącej i objął dziewczynę ramieniem przyciągając ją do siebie, i pocałował ją w czoło.
- Nie zapomnisz o mnie, prawda?
- Nigdy. Za bardzo mi na tobie zależy, skarbie.
- To... Zaprosisz mnie na swój ślub? - zapytała z uśmiechem.
- Oczywiście. - zaśmiał się i ponownie złożył pocałunek na jej czole... - Ale wiesz co? Wydaje mi się, że nie będziesz potrzebowała zaproszenia.
- Dlaczego? - zapytała.
- Zobaczysz... Obiecuję. - uśmiechnął się i ponownie położył się na kocu i wpatrywał się w gwiazdy...


     Dotrzymał obietnicy. Stał przy ołtarzu i wpatrywał się w uśmiechniętą blondynkę ubraną w białą suknię, idącą w jego stronę u boku wujka. Na jego twarzy również widniał szeroki uśmiech, a kiedy jego ukochana stała już przy nim uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej - o ile to było w ogóle możliwe. Spojrzał jej w oczy i poczuł ogarniające go szczęście. Już za chwilę zostanie jego żoną, Vanessą Watson...
- Zebraliśmy się tutaj, żeby połączyć węzłem małżeńskim Vanessę i Michaela... Jeśli ktoś zna powód, dla którego ta dwójka nie może być razem niech odezwie się teraz albo zamilknie na wieki. - powiedział pastor. - Czy ty, Vanesso, bierzesz sobie Michaela za męża?
- Tak. - powiedziała pewnie i uśmiechnęła się do chłopaka.
- Czy ty, Michaelu, bierzesz sobie Vanessę za żonę?
- Tak. - powiedział i również się uśmiechnął patrząc Van prosto w oczy.
- W takim razie na znak waszej miłości nałóżcie sobie obrączki wypowiadając słowa przysięgi. - powiedział pastor i podał im złote obrączki..
- Michaelu.. - Vanessa złapała chłopaka za rękę i zaczęła wkładać mu na palec obrączkę. - Oddaję ci serce z miłości i tylko ciebie miłuję. Nie cofnę nigdy tego, co dzisiaj ci ślubuję.* - skończyła mówić i uśmiechnęła się szeroko.
- Vanesso.. Vanny.. - zaczął Mike biorąc do ręki obrączkę i łapiąc dziewczynę za dłoń. - I moje serce wzajemnością bije. Oddało ci się, tobą tylko żyje.* - uśmiechnął się całując dłoń Vanessy, po czym obydwoje patrząc sobie w oczy zakończyli swoją przysięgę.
- Chętnie podzielę losu wszelką dolę. Na wspólną radość i wspólną niedolę..*
- Ogłaszam was mężem i żoną. - powiedział pastor, a w kościele rozbrzmiały gromkie brawa. Mike przytulił swoją żonę i pogładził po policzku, po czym złożył na jej ustach czuły pocałunek przepełniony uczuciem...


*


taaaa-daaaam! ♥

* - Walt Whitman
* - przysięga znaleziona w internecie na jakimś forum 

na zakończenie tylko powiem, że dziękuję - za wszystko,
jesteście wspaniali. :*




sobota, 4 czerwca 2016

23.


23 maja

- Jak wyglądam? - zapytała po raz setny stojąc przed lustrem i wygładzając sukienkę.
- Po raz kolejny mówię ci, że pięknie.. Nie denerwuj się. - westchnęła Van uśmiechając się pokrzepiająco do Emmy, w której oczach błyszczały łzy. - Nie waż się płakać! Wiesz ile kosmetyczka się nad tym makijażem męczyła, chyba nie chcesz, żeby jej praca spłynęła po twojej twarzy.
- Nie dam rady.. - kobieta pokręciła głową i usiadła na łóżku.
- Em, będzie dobrze, zobaczysz.. To nerwy. Teraz się denerwujesz, ale jak staniesz przed nim i wypowiesz słowa przysięgi wszystko minie.
- O ile będę w stanie je wypowiedzieć... - westchnęła i przymknęła powieki. Siedziała chwilę z zamkniętymi oczami i oddychała głęboko, po czym gwałtownie wstała i wybiegła z pokoju w kierunku toalety. Vanessa wybiegła za nią i objęła pochylającą się nad ubikacją Emmę... - O Boże..
- Spokojnie, Em.. - szepnęła blondynka i pogłaskała plecy kobiety. - Lepiej? - zapytała, a Emma pokiwała głową. - Posiedź tu jeszcze chwilę, na wszelki wypadek. Przyniosę ci wody. - powiedziała i wyszła z łazienki...

niedziela, 15 maja 2016

22.


24 grudnia

     Zdjął w przedpokoju kurtkę i buty, po czym wszedł do kuchni, z której już wyłaniały się cudowne zapachy wigilijnych potraw. Stanął w drzwiach i uśmiechnął się szeroko widząc Vanessę ubrudzoną mąką z kompletnym nieładem włosów na głowie. Jak najciszej umiał podszedł do dziewczyny i delikatnie objął ją w pasie całując w policzek. Vanny pisnęła przestraszona i odskoczyła od chłopaka.

poniedziałek, 9 maja 2016

21.


- Cześć, co chcesz na śniadanie? - zapytała Emma, kiedy Vanessa weszła do kuchni.
- Nic, napiję się tylko kawy i wychodzę. - powiedziała dziewczyna podchodząc do ekspresu.
- Nie ma mowy, musisz coś zjeść.
- Nie będę jeść, Em.. Nie zmuszaj mnie.
- Coś się stało?
- Muszę się mentalnie przygotować na rozmowę z Danielem. Stresuję się jak cholera, mam ściśnięty żołądek, nic nie przełknę.. Kawa mi wystarczy, naprawdę. - uśmiechnęła się delikatnie biorąc do ręki swój kubek i usiadła przy stole. - Marka już nie ma?
- Nie, wyszedł przed chwilą.. Co to za rozmowa? - zapytała Emma siadając naprzeciwko Vanessy i spojrzała na nią wyczekująco.
- Muszę z nim zerwać.. I jeszcze wyjaśnić dlaczego. To będzie bardzo trudne.. - westchnęła ciężko wpatrując się w swoje dłonie, które oplatały kubek.
- Mike jest tego powodem? - zapytała Emma, a Vanny tylko przytaknęła, na co kobieta zareagowała szerokim uśmiechem.
- Czemu ty się tak szczerzysz?
- Lubię go.. Cieszę się, że w końcu do was dotarło, że to, co jest między wami to coś więcej niż przyjaźń.
- Czy ty przypadkiem nie powinnaś mnie teraz podnosić na duchu, mówiąc, że Daniel jest mądrym chłopakiem i na pewno zrozumie? - zapytała blondynka z ironicznym uśmiechem.
- Możliwe, ale co ci będę oczy mydlić.. Na pewno będzie wkurzony, ale co z tego.. Ważne, że w końcu będziesz szczęśliwa. - uśmiechnęła się kobieta i ścisnęła dłoń Van.
- Masz rację... Będę szczęśliwa. - uśmiechnęła się i skończyła pić swoją kawę.